Ostatnie pożegnanie śp. Stanisława Tatki
STANISŁAW TATKA 1927-2021
Dzisiaj w podkrakowskiej Rząsce odbył się pogrzeb IW Stanisława Tatki. W imieniu Stowarzyszenia Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Zmarłego wspomniał Prezes Jacek Żaba:
Nie było mnie jeszcze na świecie, kiedy 29-letni Staszek Tatka uzyskał stopień Instruktora PZN. Już w dwa lata później był Instruktorem Wykładowcą, czyli członkiem tego swoistego panteonu wielkich postaci polskiego środowiska instruktorskiego, postaci urodzonych w okresie międzywojennym. W życiorysy tych osób wpisała się i wojna światowa, i trudne lata powojenne, kiedy to w okresie stalinowskim zawieszono nawet działalność PZN.
Pomimo tylu przeciwności zawiązywały się wówczas na całe dziesięciolecia przyjaźnie instruktorów, trwała solidarność środowiska, w którym jedną z jaśniejących postaci był Staszek Tatka. Zawsze pogodny, uśmiechnięty, pozytywnie nastawiony do nas, młodszych kolegów. Przekazywał nam zasady zimowego poruszania się w wysokich górach, przekazywał tajniki nienagannej techniki narciarskiej, w której łączył perfekcję wykonania z niespotykaną swobodą i lekkością. Przy tym obdarowywał swoich kursantów i współpracowników mądrością przebytych dróg. Wplatał w swoje wykłady zarówno żarty, jak i nabyte osobiste doświadczenia. Tym samym rozbudzał wyobraźnię młodszych pokoleń i „apetyt” na narciarstwo.
Wieczorami podczas konferencji Instruktorów Wykładowców lub też po zakończonych Mistrzostwach Polski Instruktorów był obleganym gawędziarzem, w jak najlepszym znaczeniu tego słowa. Jeszcze niedawno, będąc już mocno zaawansowanym wiekowo narciarzem, mówił nam w jeden z takich wieczorów: - Ja już tu chyba nie mogę przyjeżdżać do tego Zakopanego. Bo jak przyjeżdżam, i widzę ośnieżone góry, kiedy widzę ustawiony na mistrzostwach slalom, to od razu biegnę na start, i jadę, walczę o dobry wynik. Ale przecież czasami narciarz się przewraca, a ja mam już tyle lat, że jak się przewrócę, to mnie już nie poskładacie.
Na szczęście Staszek się nie przewracał, więc dziś po minięciu mety swojego życia nadal może z przyjaciółmi z narciarskich tras pędzić po niebiańskim puchu, wykonując swój legendarny śmig.
Staszku, w ostatnich dniach wiele śniegu nasypało w górach, nawet Twój ukochany Kraków jest biały, jak za dawnych lat. Ale Ty nie musisz już biec na start, jechać i walczyć o wynik. Nie musisz nikomu niczego udowadniać. Wiele dobra po sobie zostawiłeś wśród narciarzy i niechaj dobry Pan Bóg weźmie to pod uwagę, kiedy będzie wystawiał Ci ocenę za styl jazdy przez Twoje długie życie. Spoczywaj w pokoju wiecznym.
Jacek Żaba
Prezes SITN PZN